środa, 27 lipca 2016

Whatever

Tak sobie myślimy, ze chyba wstawimy tu znow rozdzial nowy. Co z tego, że pisałyśmy to 2 lata temu. Może ktoś to nadal czyta. W każdym razie coś tu się pojawi jeszcze w tym tygodniu.

Jak dobrze, że przez te 2 lata zmienil sié nasz styl pisania xD

czwartek, 6 lutego 2014

Rozdział II

oczami Yuno:

-Podsumowując fakty, nazywasz się Azusa Mukami, jesteś wampirem i chodzisz do jakiejś tam szkoły nocnej? Teraz już nic mnie w życiu nie zdziwi...
Patrzyłam na niego jak na wariata. Ale OK, po tylu historiach s-f i fantasy jestem w stanie zrozumieć absolutnie wszystko. Zastanawiał mnie jeden fakt... czemu tak ogląda się po ścianach?
- Coś się stało? - zapytałam uprzejmie. (aż szok, że ja tak potrafię!)
- Ech.. nic.
Taa, totalnie widziałam, jakie nic! Te jego bandaże mnie nie przechytrzą! Żyje w patologicznej rodzinie, jest bity i uciekł z domu z narażeniem życia! Ja to wiem, czuję i... tak sądzę.
- Biją cię w domu i uciekłeś czy co?
- Chciałbym, żeby mnie bili, ale... oni nie chcą...
Zamurowało mnie. Siedzę w pokoju sam na sam z jakimś masochistą... słodkim masochistą.
- Tak więc co cię tutaj sprowadza? - powoli nie wytrzymywałam nerwowo.
- Przyszedłem zobaczyć, co u pewnego wampira...
Czekaj... cofnij! Inne wampiry? Ha, już mu uwierzę!
- No to źle trafiłeś, bo ja wampirem na pewno nie jestem! - pokazałam na swoje śnieżnobiałe ząbki. W jego oczach widziałam cos w stylu "ale zaraz możesz być". Gdybym ujżała ten wzrok u całkiej innej osoby, pewnie bym się przestraszyła, ale ten jego... jakoś kazał mi zostać przy nim, w tym zaiście uroczym pomieszczeniu. Czułam, że już mnie ugryzie w moja bladą szyję...
Nagle drzwi do komnaty się otworzyły a w drzwiach zobaczyłam Kiyomi.
- A no cześć! - powiedziałam radośnie.
-Widzę że już mamy kogoś na noc?
Wymamrotałam sama nie wiem co. Mam nadzieję, że chociaż ona zrozumiała.
-Czyli to jego pokój? Powinnaś znaleźć sobie pusty do spania, bo raczej nie masz zamiaru z nim spać, zgadza się?
Azusa powiedział dokładnie to samo co wcześniej - przyszedł kogoś odwiedzić. Może serio tu są inne wampiry? Całkiem możliwe, przecież nie wszystko musi być cosplay'em.
Kiedy wyskakiwał, pobiegłam za nim. Gdyby nie fakt, że jestem zwykłą śmiertelniczką, skoczyłabym za nim, no ale boję się o mój kręgosłup (kto normalny skakał by z trzeciego piętra, no błagam...)
"Dobrze, że on jest wampirem... przynajmniej nie będę musiała pomagać Kiyomi w płaceniu odszkodowania... na razie." - pomyślałam. Uwielbiam  gadać o odszkodowaniach, kiedy ktoś przez swoje 'metody wychowawcze' prawie doprowadza do tragedii
- Się nawet nie pożegnał! - ukazałam swoją urazę w sposób dosyć dziwny... to chyba dlatego, że nie chciałam się powtarzać.
- Dobra. Zostaw go. Mamy poważniejszy kłopot. Tu są wampiry!
- Bo to ja tego nie wiem, pff. - powiedziałam lekceważąco.
-Ja tu nie prześpię! Wolę gnić na przystanku lub niech mnie wilki pożrą niż spac jedną noc z wampirami!
- Ale spać razem z nimi, no nie? - nie wiedziałam, że Kiyo chce popełnić jakąś próbę samobójczą, ale mniejsza z tym. Nie ma czasu o tym myśleć, tajemniczy bish czeka~! (nie taki taki tajemniczy, ale jedynie to słowo mi tutaj pasowało.)
Jak uciekła, to się dym wzniósł w powietrze! Poczekałam chwilę, bo nie chciałam jej spotkać na korytarzu. gdy upewniłam się, że nikogo przed drzwiami nie ma i wyszłam.
A na korytarzu spotkałam jakiegoś albinosa. Nie, że mam coś do albinosów, wręcz ich uwielbiam... ale ten wyglądał tak ponuro, że pozostaje sobie wbić srebrny sztyle w serce... czekaj, cofnij... on ma w ręku takowy sztylet!  Jak nie zaczęłam machać rękoma i skakać jak sim, który zobaczy pożar! Niepowtarzalne zjawisko w "grach 3D"!
- Co ty tutaj robisz...?- powiedział smętniej niż moja babcia.
-  Bo wiesz, masz nóż, jak mniemam jesteś wampirem, a minę to masz jakbyś miał popełnić samobójstwo... a tak właściwie, to jak masz na imię? - spojrzałam na niego... szkoda, że taki smutas, mógłby być całkiem uroczy!
Nagle, ni z gruchy ni z pietruchy, wziął pięścią przeleciał koło mojego ucha i uderzył w ścianę. Zaczęłam wiać z jakimś krzykiem, który dla mnie był jedn wielką tajemnicą i wpadłam do pokoju Kiyomi.
- Kiyooo, ratuuuuj~! - zaczęłam się wydzierać... ale cos mi w tej scenerii nie pasowało.
Łóżko. Wampir. Moja Kiyo. Łapy przy spódniczce... Nie no, myślałam, że pęknę ze śmiechu, a sama niedawno narzekała na obecność Azusy w "moim" pokoju!
-O. A mówiłaś coś o Azusie, że ja z nim...? - mój wzrok był taki Holms'owy... czułam się jak odkrywca największych tajemnic świata!
Dziwny gostek, maniak spódniczek, patrzył się na mnie jak na wariatkę, no bo Azusa, omg, tak bardzo żadko nadawane ludziom (płci męskiej, oczywiście) imię.
- Tak, Mukami, jest słodki, był tu dziś odwiedzić jakiegoś wampira czy coś.
Nie wiem, o co chodzi, ale gostek zbyt bardzo zadowolony nie był.
- O jeju. No i co? A widzę Kiyo że znalazłaś już ciacho na noc?
Odpowiedzi nie dostałam. Ujrzałam tylko scenę ściągania Kiyowej spódniczki... dlatego ja wolę spodnie!
Patrzyłam na ta scenę z niedowierzaniem. Ha! I kto tutaj mi aluzje jakieś robi, kiedy takie rzeczy się dzieją? Usłyszałam wołanie o pomoc. Ale jak ja mam pomóc, pff... wyszłam i z miłym uśmiechem powiedziałam:
- Dobrej nocy~! - tak, takiej ironii mi było potrzeba. Niech się dzieje, co chce, moja śmiertelna broń dzisiaj nie ma siły... 
Korytarzem nadal szedł koleś z wiecznym (?) PMS.Wolałam się nie odzywać, bo jeszcze tym razem trafiłby w twarz... spojrzałam na miejsce, gdzie wylądowała jego pięść - była tam dziura na prawie 5 centymetrów.
- Ty... jak ty się właściwie nazywasz? - przeskanował mnie od góry do dołu... tylko się trochę zawiesił na klatce piersiowej... czemu wszyscy tutaj muszą mieć jakieś problemy z psychiką?
Powoli osunęłam się w kierunku pokoju, no ale jakby los chciał, bym stała się stacją krwiodactwa, zatrzymał mnie jakiś człek (zapewne wampir) w kapeluszu... Dlatego tak bardzo nienawidzę kocham być u kogokolwiek gościem...

Oczami Kiyomi :

Dobra, zabieramy się do mycia. Hmm, jest tu tylko wanna a ja preferuję tylko prysznice. Trudno i darmo. Podeszłam do wanny. Ani mydła, ani płynu, co za łazienka? Czym oni się myją? Herbatą?
Nagle usłyszałam pukanie. Chociaż tyle że nie rozebrałam się jeszcze.
-Mały BigCycu, chodź tu! Patrz co kupiłem dla ciebie...- otworzyłam drzwi a przed nimi stał ten gostek w czerwono różowych włosach. Boże nawet nie wiem jak ma na imie.
-Mógłbyś chociaż się do mnie po imieniu zwracać. Na imie mam Kiyomi.Co tam masz?- zapytałam patrząc na niego.
-A ja Ayato.Masz, dla ciebie.Nowy płyn do kąpieli o zapachu konwalii i herbaty. Podoba ci się? Niuchnij se!
-Hy... Oh, bardzo ładny!
-Tak pachnie sperma elfa.-uśmiechnął się od ucha do ucha.
-...-wzięłam niechętnie od niego płyn. Co za ...dobra. pominę ten stos obraźliwych przezwisk i przekleństw.
Nagle zaczął się do mnie schylać. 
-Ić sobie.- zamknęłam mu przed nosem drzwi i zaczęłam się rozbierać.
Zaraz po tym jak się umyłam, przebrałam się w wygodniejsze ciuszki, w ultra krótką(no może bez przesady) minispódniczkę o kolorze ciemnoczerwonym, oraz lużny top z napisem " A weź mnie ugryź".Ayato...Wydaje się być fajny. I jako jedyny z bandy tych dupków miły. Wyszłam z łazienki. To nie moja pora na spanie, a co ? DO Yuno pójdę? Ten nołlaif pefnie już na lapku rysuje sobie. Ale co ja mam innego robić? Postanowiłam się przejść przez dom korytarzami. 
Jak postanowiłam tak też zrobiłam. Zeszłam po schodach i zaczęłam się rozglądać. Półki, książków jak mrówków.
Obrazy wampirów. Moment,cofnij,coś ty pomyślała? 
-No przecie to wyglądają jak wampiry...-powiedziałam dotykając jednego z obrazu.
-Fuj. To jest malowane krwią czy co? - odskoczyłam od obrazu.
-Tak.- nagle zobaczyłam jakiegoś gostla w kapeluszku ( Kapelusznik ). Z pżerażenia przewróciłam się i zdarłam kolano. Chłopakowi oczy momentalnie poczerwieniały, zrobił dziwną lecz straszną minę a ja w nogi. Do Yuno, tam będzie bezpiecznie bo Yuna pewnie gra lub coś.
Nie no dobra, Yuno mnie dobiła. Ledwo jesteśmy tu kilka godzin, a ta mała spryciara (żeby nie powiedzieć brzydko) do pokoju sobie zaciągnęła jakiegoś chłopaka. W sumie to ładny on nie jest, obandażowany, siwy gościu. Się dobrali. Rozejrzałam się po jej pokoju. Jeszcze ma taki extra pokój? No nie no. Boże, ale ze mnie kultularna osoba, z Yuną nie muszę się witać ale z tym dziwakiem?
-Witam.- powiedziałam patrząc się na Yuno.
-Widzę że już mamy kogoś na noc? - powiedziałam uśmiechającc się z sarkazmem
-Kiyo!Ee... Na noc? Nie, on po prostu tu siedział jak ja tu już przyszłam.- odpowiedziała zmieszana
-Czyli to jego pokój? Powinnaś znaleźć sobie pusty do spania, bo raczej nie masz zamiaru z nim spać, zgadza się?-zapytałam
- Ja przyszłem tu na chwilę, odwiedzić kogoś...- wyskoczył z okna, a Yuno rzuciła się za nim.
-Się nawet nie pożegnał.- odała obrażoną.
-DObra. Zostaw go. Mamy poważniejszy kłopot. Tu są wampiry!-powiedziałam uspokajając się.
-Bo to ja tego nie wiem, pfff.- zaczęła się ze mnie zbijać.
-Ja tu nie prześpię! Wolę gnić na przystanku lub niech mnie wilki pożrą niż spac jedną noc z wampirami!
-Ale spać razem z nimi, no nie?
-Ugh! Nie wytrzymam.-wyszłam trzaskając drzwiami.
Może... może to nie prawda. Pobiegłam do pokoju. Osunęłam się na podłogę z zamkniętymi oczami.
-A tobie co, króliczku?-na lóżku leżał we własniej osobie nikt inny jak Ayato.
-Dziś śpisz ze mną, Kiyomi. -wziął mnie na ręce i wgryzł się w moją szyję.
Posadził mnie na łózku
-Puszczaj!-kopałam go,a on coraz bardziej wbijął kły. Łzy cisnęły mi się do oczu.
-Twój ból i płacz bardziej mnie rozkręca.- zaczął lizać mnie po dekoldzie. Przesadził.Kop między nogi.Nie boli go? Cholerny wampir
-Zostaw!To boli!-krzyknęłam.
-A wiesz co cię zaraz bardziej zaboli?-uśmiechnął się, pocałował mnie i zaczął dobierać się do mojej spódniczki.
WTem weszła Yuno. Życie uratowane. CHyba.
-Yuno!
-O. A mówiłaś coś o Azusie że ja z nim...?-powiedziała mrużąc oczy.
-Azusa?-Ayato się wzdrygnął
-Tak,Mukami,jest słodki,był tu dziś odwiedzić jakiegoś wampira czy coś.
-Azusa...tu...był..-Ayato patrzył na ściane.
-O jeju.No i co? A widzę Kiyo że znalazłaś już ciacho na noc?
-Uratowałaś mi życie.-Ayato w tym samym momencie zdjął mi spódniczkę.
-Idiota!Baka!Zostaw!-krzyczałam.I nagle nie mam też koszulki. Zaczął mnie jeszcze po cyckach macać.
-Taki seksowny kąsek...- mruknął i zaczął mnie Lizać(?) .
-Ciekawe czy twoja krew zmieni smak po utracie dziewicta.- kop w twarz. Ani drgnął.
-Tak na pewno zmieni, an gorsze.A teraz puszczaj zboczeńcu niewyzyty. Na krwi ci zależy czy na cyckach?- zatkało go? Rozwścieczyło. Nie mam szans.
-Yuno ratuj!-Wyszła z beszczelnym usmieszkiem.
-Miłej nocy? Zabiję tą małą! - popłakałam się.
-Dobra. Tak bardzo chcesz mnie pić? Nie ma przeszkód, grzyź mnie.- mruknęłam. Ayato nagle się dosunął.
-Ee, a tobie co? Czemu mi pozwalasz? -powiedział zniechęcony.
-No co? nie chcesz. Ja chce byś mnei wypił!- czyli to działa? Zniechęcam go?
-Może pójdę już do siebie- zrobił speszoną minę.
-Ja się boję sama spać.- zrobiłam oczy kota z Shreka i złapałam go za rękę.
-Czekaj, wczęsniej mnie kopałaś. O co ci chodzi?
-A ty powinieneś skakać z radości...Trudno.-Udałam że śpie. Nagle położył się obok mnie i objął mnie w pasie. Co? On tak na serio? Hmm. to ..trochę miłe tak mieć kogoś przy sobie...ale on chyba tylko do cycków-pomyślałam. Odwróciłam się przez ramię żeby na neigo spojrzeć. Śpi? Szybko zasnął. Słodki, taki niewinny wampirek.Bóg,wymażony mąż. Czekaj,cofnij, coś ty pomyślała? On cię chciał przed chwilą zabić! Kobieto.
Dobra. Jutro stąd znikam, za dużo tego tu się dzieje. A teraz śpimy...


________________________________________________

Tak jak zwykle 4=Następny rozdział
Czytasz - komentuj
Wyrażajcie swoją opinię xd.









poniedziałek, 3 lutego 2014

Rozdział I

Oczami Kiyomi :

Kolejny dzień wakacji. Razem z Yuno wyjechałyśmy w góry.Jak na złość autobus wysadził nas w lesie a na dodatek był już mrok. Gorzej być nie mogło.Ani ścieżki , ani ludzi. Cicho, ciemno, straszne. A mi jakoś nie widziało się spanie na przystanku.Dobra, ja i Yuno ruszyłyśmy w głąb lasu, z nadzieją że w pobliżu znajduje się jakieś miasteczko.
Uszłyśmy jakiś kawałek gdy na dokładkę zaczęło grzmieć i padać. No super, tylko tego brakowało.
Po kilkudziesieciu minutach bylysmy przemoczone do suchej nitki. Zimno, mokro, spac mi sie chce.
-Moze moglysmy zostac na przestanku? - zapytala Yuno trzepiac sie z zimna.
- Tak, tak oczywiscie. Możemy również znaleźć tu kogoś, bo nie chce być chora od spania na przystanku. - miałam popsuty humor. Chciałam jak najszybciej znaleźć się przy kominku w jakiś cieplutkim domu. To miały być super wakacje a zapowiadają się tragicznie.
-Patrz, patrz -Yuno nagle przyspieszyła w zupełnie inną stronę.
- Stamtąd dobiega światło! Tam ktoś musi być! - zaczęła skakać z radości, chwyciła mnie za rękę.Zaczęłyśmy biec ile sił w nogach.
Okej, na miejscu. Zapukałyśmy w drzwi, ale nikogo nie ma.
-To co? Czekamy przed domem? W końcu przynajmniej nie zmokniemy.- powiedziałam Ale ona oczywiście pchnęła drzwi i weszła do mieszkania, wołając.Weszłam za nią, zamykając drzwi.
Doznałam lekkiego zwału. Kto by pomyślał że w XXI ktoś może mieć w domu zamiast normalnych żyrandoli świece, niemalowane ściany.Kanapy ze skóry, szerokie schody z czerwonym dywanem. Dom był całkiem duży. Dodatkowo wyglądał jak zamek zrobiony kilka wieków temu.
-Nikogo nie ma?- zapytałam Yuno, upewniając się. Yuno poszła w głąb domu.I nagle zaczęła piszczeć.
Co jej się stało? Ducha zobaczyła? Pobiegłam za nią. Natomiast ona siedziała sobie na fotelu a w rękach trzymała misia.
-Patrz jaki nieziemsko słodki.-zaczęła się cieszyć.
-Czyli to był powód dla którego tak "nieziemsko" piszczałaś? Mamy znaleźć właściciela domu, a nie pluszowego misia.
-A co jeśli ten miś jest właścii...
-Zostaw...mojego...TEDDY'EGO!!-nagle z cienia wyłonił się jakiś podejrzany typek, z worami pod oczami i fioletowymi włosami.Wzięłam z rąk Yuno misia i oddałam chłopcu.
-Proszę. -wyrwał mi z rąk misia jak go nazwał... Teddy'ego.
-Czego tu jeszcze szukacie?- burknął z dziwną mina. Normalnie dzieciak psychopata. Tylko noża mu brakuje.

-Zgubiłyśmy się, zresztą jest burza, jesteśmy mokre. Mogłybyśmy tu przeczekać, jeżeli oczywiście pozwolisz?-zapytałam uprzejmie a on na to pokazał ... kły?Odsunęłam siebie i Yun na bezpieczną odległość.
-Kanato, trochę szacunku dla gości...- nie wiem ile ten drugi gość tu już był ale wyglądał jakby cały czas tu stał. Trochę normalniejszy od dzieciaka, ciemne włosy, okularki, rękawiczki. Pewnie jakiś pan przemądrzały, a bynajmniej sprawia takie wrażenie.
-Więc, mówicie że się zgubiłyście?Co konkretnie was sprowadza w takie "zaciszne miejsce" jak to? -dlaczego to zaciszne miejsce powiedział z takim naciskiem? Miałam coś powiedzieć ale Yuno wypaliła przede mną.
-Jesteśmy tu na wakacjach, niestety autobus dowiózł nas tylko tutaj nie wiemy dlaczego. Chciałyśmy znaleźć jakieś miasteczko a w nim hotel by móc tu spędzić wakacje.- powiedziała z bananem na twarzy jakby tylko czkeała żeby się zgodzili żebyśmy tu zostały. Nie podobają mi się ci goście.
-Źle trafiłyście, to nie hotel, a teraz wynocha! Już was nie ma!
-A upominał kolegę o uprzejmość dla gości...- mruknęłam i zaczęłam zbierać walizki. 
-Ale...my tylko tą noc. Jest zimno, ciemno,deszcz pada. Las jest z pewnością duży a ja nie chciałabym zostać zjedzona przez owakiego niedźwiedzia.- powiedziała z błagalnymi oczkami Yuno.
-Masz rację, taki kąsek żeby się zmarnował? -zaśmiał się o ile to można tak nazwać.
-Jedna noc, jutro rano już was nie ma. I nie kręcić się zbytnio po domu. Nie chce żeby któryś z reszty braci was zauważył.-  burknął pod nosem.
-A to ile tu was jest?- zapytałam. No tak, oczywiście że nie mam zamiaru spotkać reszty takich dzieci których mamusia kultury nie nauczyła. 
-Kanato, zanieś ich bagaże do dwóch wolnych pokoi- powiedział i zniknął.Dziecko- psychopata imieniem Kanato wzięło nasze walizki i zaniosło do pokoi. Weszłam do tymczasowego pokoju. Fuu. Ja mam tu spać? Pełno różu iwg? Nie no. Ciekawe. Zresztą to tylko jedna noc. Rano stąd spadamy, nie mam zamiaru nawet żegnać się z tymi dziwakami.Położyłam się na łóżku, ale no przecież muszę jeszcze wziąć prysznic.Idąc zobaczyłam jakieś kolejnego chłopaka. Chciałam go jakoś wyminąć ale musiałam kogoś zapytać gdzie łazienka.Zresztą sam podszedł.
-A ty coś za jedna?- zapytał, ale nie z takim groźnym wzrokiem jak jego bracia(?). Uśmiechnięty od ucha do ucha.
-Katano i okularnik jeszcze ci nie powiedzieli? Jestem tu razem z młodszą przyjaciółką, zgubiłyśmy się więc okular pozwolił nam zostać na noc. Jutro nas nie będzie. Czaisz? A teraz muszę znaleźć szybko łazienkę.Pokierujesz mnie GPS'ie? - powiedziałam patrząc na niego uważnie. Można powiedzieć że był przystojniejszy od tamtych dwóch.różowoczerwone włosy, zielone oczy , wysoki. 
-Tylko jedna noc? Zmarnować taki pyszny kąsek? Możecie przecież dużej zostać. Z chęcią przyjmiemy. -uśmiechnął się
-Ta, powiedz to okularnikowi, który kultury nie zna.

-A lepiej się znasz na kulturze?
-Lepiej od niego na pewno.
-Zwątpiłbym...
-To jak z tą łazienką ?-zaczął odchodzić
-Nie słyszę cię mały BigCycu.-odpowiedział
-Wcale nie jestem mała, ty jesteś wielki za to ! - Ładny a głupi.
-Łazienka po lewej.
Weszłam do łazienki. Nareszcie trochę odpoczynku...


Oczami Yuno:

Głupi autobus... kolejny dzień wakacji zmarnowany. Najpierw ten głupi kierowca słuchał tego, no... disco! Tak, disco, a teraz nas wysadził na jakimś pustkowiu bez domów. Mrok, las... tylko jakiegoś wariata z siekierą brakuje. W sumie, przydałby się tutaj jakiś człowiek, ewentualnie drogowskaz... i latarnie. Nie było żadnych sklepów, więc w sumie nie dziwne, że nikt tu nie mieszka... Ruszając z buta w las kopałam kamyki. Nagle jak wzięło i zaczęło padać! Myślałam, że przeklnę, ale magiczne liczenie do 10 pomogło z nerwami, ale nie z trzęsącym mną zimnem, brrr.
Łaa, nagle ujrzałam wielki domek jak z jakiegoś filmu o wampirach! Uwielbiam takie budynki, mają w sobie tyle tajemnic... w mojej dziecięcej radości chwyciłam Kiyomi za rękę i pobiegłam co sił w nogach, które za bardzo umięśnione to to nie były. Pomimo wcześniej wspomnianego faktu, zwykłym pchnięciem kolana otworzyłam drzwi - może to i jest niegrzeczne, ale co poradzę, może opuszczone i tylko bezdomni tam siedzą? No właśnie. Przy okazji obaliłam tezę, że na tych terenach nikt nie mieszka, co mnie z lekka pocieszyło - zawsze ktos inny do rozmowy oprócz mojej ulubionej towarzyszki podróży, Kiyo.
Wnętrze było wspaniałe! Oprócz wszelkich kawaii rzeczy uwielbiam takie mroczne klimaty (co tylko podkreśla moją wielce nieograniczoną dwulicowość). Mniejsza o to, chadzałam się korytarzem w poszukiwaniu żywej - bądź nie - duszy, kiedy tu nagle znalazłam tak-bardzo-cudownego misia. Jak zaczęłam piszczeć, łojo, aż się sama siebie przestraszyłam.
"Chyba okres mam, tak bardzo mi się humorki zmieniają... chociaż nie, to normalne." - pomyślałam, po czym zaczęłam przytulać brązowego pluszaka.
Nagle przybiegła Kiyomi, pewnie dlatego, że bała się jakiegoś ataku zombie - nie potrafi w ogóle rozróżniać moich pisków, co ja poradzę. Kiedyś muszę jej zrobić "Wielki test o częstotliwości pisków Yuno'wych".  Jak to zwykle bywa, wpieniła się gdy zobaczyła mnie z tym "nieziemsko słodkim" misiem. Właśnie zaczęłam się tłumaczyć, czemu to ruszam własność nie wiadomo czyją,  kiedy wlazł jakiś małolata z wielkim wrzaskiem, że ruszam jego... jak go tam nazwał... Teddy'iego, o! 

- Jakie słodkie imię, Teddy... - wymamrotałam pod nosem, kiedy moja wielce kochana Kiyomi zabrała mi miśka. - Ej, co ty robisz! Jeszcze popsujesz i będziesz musiała zapłacić odszkodowanie, pff.
Z jak największą gracją strzeliłam mało oficjalnego focha, który szybko uległ autodrestrukcji natychmiastowej. Tajemnicza osoba zaciekawiła mnie bytem dziwnie długich kłów, przez co na początku mało słuchałam rozmowy. Kiyo mnie odsunęła, totalnie nie rozumiem czemu. Może właśnie mu przeszkodziłyśmy w cosplay'owaniu jakiejś mało znanej, dziwnej postaci z równie mało znanej i dziwnej gry?
Ni z tego, ni z owego, przylazł jakiś profesorek... aż się poczułam jak za czasów, gdy to w 2 klasie gimnazjum uczył nas taki gostek, panicz Freitag - wyglądał na młodszego od nas, ale jego spojrzenie, kiedy zgłaszasz nieprzygotowanie do lekcji... dobrze, że go wywalili, na jego lekcjach często ktoś mdlał... aż się cieszę, że ja siedziałam na ostatniej ławce i mało zwracałam na niego uwagę... dobra, pomińmy ten temat.
Palnęłam jakiś tekst całkowicie do mnie podobny, o którym zapomniałam chwilę później. Kiyomi już zaczęła zbierać walizki, lecz ja się nie poddałam. Jak nie pomogło, użyłam sławnej metody ze Shreka - jak się ma łatwo łzawiące oczy, to trzeba korzystać. Tamten cos rzekł o kąsku, pewnie był głodny. Ostatecznie pozwolona nam zostać na tą jedną, jedyną noc. Kiyo spytała ich o ilość mieszkańców willi, ale odpowiedzi nie dostała. Ten maluch, jak się okazało, ma na imię Kanato... poszłam za nim do pokoju.
- Łaaa, czerwono-czarny pokój... ciekawe, co Kiyomi się trafiło... później ją spytam, bo jeszcze zechce się zamienić czy coś, a tego nie chcemy, o nie! - gadałam sama do siebie, i jeszcze w trzeciej osobie na dodatek. Jak najbardziej normalne zachowanie z mojej strony.
Na ścianach były jakieś obrazy. Ramy były pochlapane czerwoną... farbą? Krwią? Kechupem?
Nie to przykuło moją uwagę. Z korytarza dobiegał głos jedynej, w miarę znanej w tym miejscu osoby i jakiś inny, nowy... miałam się wychylić i spojrzeć, ale jakby Bóg chciał bym zawału dostała, na parapecie siedział jakiś obandażowany gostek. Miałam zacząć krzyczeć, ale włączyłam tryb "dzieciniada mode off".
- Co ty robisz? - spytała z iście grobową miną. Powinnam tak mówić częściej.
Z zaskoczenia chłopak prawie spadł, jeszcze by sobie coś biedak zrobił. Taka śliczna buzia miałaby się obić w najlepszym przypadku...

- Czy ty mnie nienawidzisz? - zapytał przed chwilą uratowany "nowy kolega".
- Eh.. co? Możesz powtórzyć? - spytałam zbita z tropu.
- Pytam się czy mnie nienawidzisz...
- Oczywiście, że cię lubię! - powiedziałam entuzjastycznie, by przekonać go w tym fakcie.
- Gdybyś mnie lubiła, nie uratowałabyś mnie... ewentualnie mocniej ścisnęła moją dłoń...
Popatrzyłam na niego ze zdziwieniem. Zapowiada się ciekawa noc.



___________________________________________________

Tak więc, tego...mamy nadzieję że rozdział się podobał. Wiemy że mogłyśmy dodać jakiś prolog lub sam opis o czym będzie opowiadanie no ale jeśli trafią się ludzie którzy oglądali Diabolik Lovers to już ogarną bez opisu że to o wampirach itp :3
Tak więc prosimy was - wyrażajcie swoje opinie na temat rozdziału w komentarzach. Co mogłybyśmy poprawić itp.
No więc wiemy że to może nie modne już ale...
4 KOMENTARZE- NASTĘPNY ROZDZIAŁ <33
I tak wgl to to opowiadanie nie będzie tym samym co w anime czy mandze. Po prostu postacie te same i ich historia ale my same skomponowałyśmy Yuno i  Kiyomi na nasz wzór. Yuno jest postacią Rinmoto i to ona opisuje jej odczucia i przeżycia a Kiyomi jest postacią Martu'y.
Dobra. Sayonara <3