oczami Yuno:
-Podsumowując fakty, nazywasz się Azusa Mukami, jesteś wampirem i chodzisz do jakiejś tam szkoły nocnej? Teraz już nic mnie w życiu nie zdziwi...
Patrzyłam na niego jak na wariata. Ale OK, po tylu historiach s-f i fantasy jestem w stanie zrozumieć absolutnie wszystko. Zastanawiał mnie jeden fakt... czemu tak ogląda się po ścianach?
- Coś się stało? - zapytałam uprzejmie. (aż szok, że ja tak potrafię!)
- Ech.. nic.
Taa, totalnie widziałam, jakie nic! Te jego bandaże mnie nie przechytrzą! Żyje w patologicznej rodzinie, jest bity i uciekł z domu z narażeniem życia! Ja to wiem, czuję i... tak sądzę.
- Biją cię w domu i uciekłeś czy co?
- Chciałbym, żeby mnie bili, ale... oni nie chcą...
Zamurowało mnie. Siedzę w pokoju sam na sam z jakimś masochistą... słodkim masochistą.
- Tak więc co cię tutaj sprowadza? - powoli nie wytrzymywałam nerwowo.
- Przyszedłem zobaczyć, co u pewnego wampira...
Czekaj... cofnij! Inne wampiry? Ha, już mu uwierzę!
- No to źle trafiłeś, bo ja wampirem na pewno nie jestem! - pokazałam na swoje śnieżnobiałe ząbki. W jego oczach widziałam cos w stylu "ale zaraz możesz być". Gdybym ujżała ten wzrok u całkiej innej osoby, pewnie bym się przestraszyła, ale ten jego... jakoś kazał mi zostać przy nim, w tym zaiście uroczym pomieszczeniu. Czułam, że już mnie ugryzie w moja bladą szyję...
Nagle drzwi do komnaty się otworzyły a w drzwiach zobaczyłam Kiyomi.
- A no cześć! - powiedziałam radośnie.
-Widzę że już mamy kogoś na noc?
Wymamrotałam sama nie wiem co. Mam nadzieję, że chociaż ona zrozumiała.
-Czyli to jego pokój? Powinnaś znaleźć sobie pusty do spania, bo raczej nie masz zamiaru z nim spać, zgadza się?
Azusa powiedział dokładnie to samo co wcześniej - przyszedł kogoś odwiedzić. Może serio tu są inne wampiry? Całkiem możliwe, przecież nie wszystko musi być cosplay'em.
Kiedy wyskakiwał, pobiegłam za nim. Gdyby nie fakt, że jestem zwykłą śmiertelniczką, skoczyłabym za nim, no ale boję się o mój kręgosłup (kto normalny skakał by z trzeciego piętra, no błagam...)
"Dobrze, że on jest wampirem... przynajmniej nie będę musiała pomagać Kiyomi w płaceniu odszkodowania... na razie." - pomyślałam. Uwielbiam
gadać o odszkodowaniach, kiedy ktoś przez swoje 'metody wychowawcze' prawie doprowadza do tragedii
- Się nawet nie pożegnał! - ukazałam swoją urazę w sposób dosyć dziwny... to chyba dlatego, że nie chciałam się powtarzać.
- Dobra. Zostaw go. Mamy poważniejszy kłopot. Tu są wampiry!
- Bo to ja tego nie wiem, pff. - powiedziałam lekceważąco.
-Ja tu nie prześpię! Wolę gnić na przystanku lub niech mnie wilki pożrą niż spac jedną noc z wampirami!
- Ale spać razem z nimi, no nie? - nie wiedziałam, że Kiyo chce popełnić jakąś próbę samobójczą, ale mniejsza z tym. Nie ma czasu o tym myśleć, tajemniczy bish czeka~! (nie taki taki tajemniczy, ale jedynie to słowo mi tutaj pasowało.)
Jak uciekła, to się dym wzniósł w powietrze! Poczekałam chwilę, bo nie chciałam jej spotkać na korytarzu. gdy upewniłam się, że nikogo przed drzwiami nie ma i wyszłam.
A na korytarzu spotkałam jakiegoś albinosa. Nie, że mam coś do albinosów, wręcz ich uwielbiam... ale ten wyglądał tak ponuro, że pozostaje sobie wbić srebrny sztyle w serce... czekaj, cofnij... on ma w ręku takowy sztylet! Jak nie zaczęłam machać rękoma i skakać jak sim, który zobaczy pożar! Niepowtarzalne zjawisko w "grach 3D"!
- Co ty tutaj robisz...?- powiedział smętniej niż moja babcia.
- Bo wiesz, masz nóż, jak mniemam jesteś wampirem, a minę to masz jakbyś miał popełnić samobójstwo... a tak właściwie, to jak masz na imię? - spojrzałam na niego... szkoda, że taki smutas, mógłby być całkiem uroczy!
Nagle, ni z gruchy ni z pietruchy, wziął pięścią przeleciał koło mojego ucha i uderzył w ścianę. Zaczęłam wiać z jakimś krzykiem, który dla mnie był jedn wielką tajemnicą i wpadłam do pokoju Kiyomi.
- Kiyooo, ratuuuuj~! - zaczęłam się wydzierać... ale cos mi w tej scenerii nie pasowało.
Łóżko. Wampir. Moja Kiyo. Łapy przy spódniczce... Nie no, myślałam, że pęknę ze śmiechu, a sama niedawno narzekała na obecność Azusy w "moim" pokoju!
-O. A mówiłaś coś o Azusie, że ja z nim...? - mój wzrok był taki Holms'owy... czułam się jak odkrywca największych tajemnic świata!
Dziwny gostek, maniak spódniczek, patrzył się na mnie jak na wariatkę, no bo Azusa, omg, tak bardzo żadko nadawane ludziom (płci męskiej, oczywiście) imię.
- Tak, Mukami, jest słodki, był tu dziś odwiedzić jakiegoś wampira czy coś.
Nie wiem, o co chodzi, ale gostek zbyt bardzo zadowolony nie był.
- O jeju. No i co? A widzę Kiyo że znalazłaś już ciacho na noc?
Odpowiedzi nie dostałam. Ujrzałam tylko scenę ściągania Kiyowej spódniczki... dlatego ja wolę spodnie!
Patrzyłam na ta scenę z niedowierzaniem. Ha! I kto tutaj mi aluzje jakieś robi, kiedy takie rzeczy się dzieją? Usłyszałam wołanie o pomoc. Ale jak ja mam pomóc, pff... wyszłam i z miłym uśmiechem powiedziałam:
- Dobrej nocy~! - tak, takiej ironii mi było potrzeba. Niech się dzieje, co chce, moja śmiertelna broń dzisiaj nie ma siły...
Korytarzem nadal szedł koleś z wiecznym (?) PMS.Wolałam się nie odzywać, bo jeszcze tym razem trafiłby w twarz... spojrzałam na miejsce, gdzie wylądowała jego pięść - była tam dziura na prawie 5 centymetrów.
- Ty... jak ty się właściwie nazywasz? - przeskanował mnie od góry do dołu... tylko się trochę zawiesił na klatce piersiowej... czemu wszyscy tutaj muszą mieć jakieś problemy z psychiką?
Powoli osunęłam się w kierunku pokoju, no ale jakby los chciał, bym stała się stacją krwiodactwa, zatrzymał mnie jakiś człek (zapewne wampir) w kapeluszu... Dlatego tak bardzo
nienawidzę kocham być u kogokolwiek gościem...
Oczami Kiyomi :
Dobra, zabieramy się do mycia. Hmm, jest tu tylko wanna a ja preferuję tylko prysznice. Trudno i darmo. Podeszłam do wanny. Ani mydła, ani płynu, co za łazienka? Czym oni się myją? Herbatą?
Nagle usłyszałam pukanie. Chociaż tyle że nie rozebrałam się jeszcze.
-Mały BigCycu
, chodź tu! Patrz co kupiłem dla ciebie...- otworzyłam drzwi a przed nimi stał ten gostek w czerwono różowych włosach. Boże nawet nie wiem jak ma na imie.
-Mógłbyś chociaż się do mnie po imieniu zwracać. Na imie mam Kiyomi.Co tam masz?- zapytałam patrząc na niego.
-A ja Ayato.Masz, dla ciebie.Nowy płyn do kąpieli o zapachu konwalii i herbaty. Podoba ci się? Niuchnij se!
-Hy... Oh, bardzo ładny!
-Tak pachnie sperma elfa.-uśmiechnął się od ucha do ucha.
-...-wzięłam niechętnie od niego płyn. Co za ...dobra. pominę ten stos obraźliwych przezwisk i przekleństw.
Nagle zaczął się do mnie schylać.
-Ić sobie.- zamknęłam mu przed nosem drzwi i zaczęłam się rozbierać.
Zaraz po tym jak się umyłam, przebrałam się w wygodniejsze ciuszki, w ultra krótką(no może bez przesady) minispódniczkę o kolorze ciemnoczerwonym, oraz lużny top z napisem " A weź mnie ugryź".Ayato...Wydaje się być fajny. I jako jedyny z bandy tych dupków miły. Wyszłam z łazienki. To nie moja pora na spanie, a co ? DO Yuno pójdę? Ten nołlaif pefnie już na lapku rysuje sobie. Ale co ja mam innego robić? Postanowiłam się przejść przez dom korytarzami.
Jak postanowiłam tak też zrobiłam. Zeszłam po schodach i zaczęłam się rozglądać. Półki, książków jak mrówków.
Obrazy wampirów. Moment,cofnij,coś ty pomyślała?
-No przecie to wyglądają jak wampiry...-powiedziałam dotykając jednego z obrazu.
-Fuj. To jest malowane krwią czy co? - odskoczyłam od obrazu.
-Tak.- nagle zobaczyłam jakiegoś gostla w kapeluszku ( Kapelusznik ). Z pżerażenia przewróciłam się i zdarłam kolano. Chłopakowi oczy momentalnie poczerwieniały, zrobił dziwną lecz straszną minę a ja w nogi. Do Yuno, tam będzie bezpiecznie bo Yuna pewnie gra lub coś.
Nie no dobra, Yuno mnie dobiła. Ledwo jesteśmy tu kilka godzin, a ta mała spryciara (żeby nie powiedzieć brzydko) do pokoju sobie zaciągnęła jakiegoś chłopaka. W sumie to ładny on nie jest, obandażowany, siwy gościu. Się dobrali. Rozejrzałam się po jej pokoju. Jeszcze ma taki extra pokój? No nie no. Boże, ale ze mnie kultularna osoba, z Yuną nie muszę się witać ale z tym dziwakiem?
-Witam.- powiedziałam patrząc się na Yuno.
-Widzę że już mamy kogoś na noc? - powiedziałam uśmiechającc się z sarkazmem
-Kiyo!Ee... Na noc? Nie, on po prostu tu siedział jak ja tu już przyszłam.- odpowiedziała zmieszana
-Czyli to jego pokój? Powinnaś znaleźć sobie pusty do spania, bo raczej nie masz zamiaru z nim spać, zgadza się?-zapytałam
- Ja przyszłem tu na chwilę, odwiedzić kogoś...- wyskoczył z okna, a Yuno rzuciła się za nim.
-Się nawet nie pożegnał.- odała obrażoną.
-DObra. Zostaw go. Mamy poważniejszy kłopot. Tu są wampiry!-powiedziałam uspokajając się.
-Bo to ja tego nie wiem, pfff.- zaczęła się ze mnie zbijać.
-Ja tu nie prześpię! Wolę gnić na przystanku lub niech mnie wilki pożrą niż spac jedną noc z wampirami!
-Ale spać razem z nimi, no nie?
-Ugh! Nie wytrzymam.-wyszłam trzaskając drzwiami.
Może... może to nie prawda. Pobiegłam do pokoju. Osunęłam się na podłogę z zamkniętymi oczami.
-A tobie co, króliczku?-na lóżku leżał we własniej osobie nikt inny jak Ayato.
-Dziś śpisz ze mną, Kiyomi. -wziął mnie na ręce i wgryzł się w moją szyję.
Posadził mnie na łózku
-Puszczaj!-kopałam go,a on coraz bardziej wbijął kły. Łzy cisnęły mi się do oczu.
-Twój ból i płacz bardziej mnie rozkręca.- zaczął lizać mnie po dekoldzie. Przesadził.Kop między nogi.Nie boli go? Cholerny wampir
-Zostaw!To boli!-krzyknęłam.
-A wiesz co cię zaraz bardziej zaboli?-uśmiechnął się, pocałował mnie i zaczął dobierać się do mojej spódniczki.
WTem weszła Yuno. Życie uratowane. CHyba.
-Yuno!
-O. A mówiłaś coś o Azusie że ja z nim...?-powiedziała mrużąc oczy.
-Azusa?-Ayato się wzdrygnął
-Tak,Mukami,jest słodki,był tu dziś odwiedzić jakiegoś wampira czy coś.
-Azusa...tu...był..-Ayato patrzył na ściane.
-O jeju.No i co? A widzę Kiyo że znalazłaś już ciacho na noc?
-Uratowałaś mi życie.-Ayato w tym samym momencie zdjął mi spódniczkę.
-Idiota!Baka!Zostaw!-krzyczałam.I nagle nie mam też koszulki. Zaczął mnie jeszcze po cyckach macać.
-Taki seksowny kąsek...- mruknął i zaczął mnie Lizać(?) .
-Ciekawe czy twoja krew zmieni smak po utracie dziewicta.- kop w twarz. Ani drgnął.
-Tak na pewno zmieni, an gorsze.A teraz puszczaj zboczeńcu niewyzyty. Na krwi ci zależy czy na cyckach?- zatkało go? Rozwścieczyło. Nie mam szans.
-Yuno ratuj!-Wyszła z beszczelnym usmieszkiem.
-Miłej nocy? Zabiję tą małą! - popłakałam się.
-Dobra. Tak bardzo chcesz mnie pić? Nie ma przeszkód, grzyź mnie.- mruknęłam. Ayato nagle się dosunął.
-Ee, a tobie co? Czemu mi pozwalasz? -powiedział zniechęcony.
-No co? nie chcesz. Ja chce byś mnei wypił!- czyli to działa? Zniechęcam go?
-Może pójdę już do siebie- zrobił speszoną minę.
-Ja się boję sama spać.- zrobiłam oczy kota z Shreka i złapałam go za rękę.
-Czekaj, wczęsniej mnie kopałaś. O co ci chodzi?
-A ty powinieneś skakać z radości...Trudno.-Udałam że śpie. Nagle położył się obok mnie i objął mnie w pasie. Co? On tak na serio? Hmm. to ..trochę miłe tak mieć kogoś przy sobie...ale on chyba tylko do cycków-pomyślałam. Odwróciłam się przez ramię żeby na neigo spojrzeć. Śpi? Szybko zasnął. Słodki, taki niewinny wampirek.Bóg,wymażony mąż. Czekaj,cofnij, coś ty pomyślała? On cię chciał przed chwilą zabić! Kobieto.
Dobra. Jutro stąd znikam, za dużo tego tu się dzieje. A teraz śpimy...
________________________________________________
Tak jak zwykle 4=Następny rozdział
Czytasz - komentuj
Wyrażajcie swoją opinię xd.